Chiny dzień V – Hangzhou dzień II

By |2023-10-21T14:20:27+01:002010-09-21|Azja, Chiny, WYJAZDY|

Łubudubu, łubu dubu niech nam żyje, prezes naszego klubu! Taki był poranek, godzina 6 czy 7. Werble, trąbki, przemarsz wojsk. Nie było nic widać, ale brzmiało, jakby walił się świat, i to zaraz obok. Obudziło wszystkich, poza Iwoną, która później nie chciała nam wierzyć. Po godzinie przestało się wydzierać, więc udało się nam zasnąć. I ten moment, Nina wymyśliła sobie, że przejdzie się na śniadanie. Otwieramy oczy, a tu nie ma Jej. Konsternacja itp. na szczęście zostawiła kartkę, że jest na dole, i czeka. Warto dodać, że dzień wcześniej wieczorem Nina przestała się odzywać. Rano katem oka widziałem, jak się pakuje, ubiera, bierze aparat i cichaczem wychodzi. A [...]

18.09.2010 Chiny – Shanghai – Ogrody Yuyuan i Pudong

By |2023-10-21T18:33:28+01:002010-09-18|Azja, Chiny, WYJAZDY|

Rozpoczęliśmy dzień od późnego śniadania w lokalnej knajpce, zamawiając jedzenie na podstawie obrazków, co dostarczyło nam egzotycznych doznań kulinarnych. Następnie udaliśmy się do Ogrodów Yuyuan, gdzie podziwialiśmy chińską architekturę i przyrodę. Później odwiedziliśmy wieżowiec JingMao, zapierając się widokiem Szanghaju. W drodze na kolację natknęliśmy się na uliczne stoiska z różnymi przysmakami, co było kolejnym doświadczeniem smakowym. W kolejnych akapitach opisujemy zakup biletów na pociąg do Hangzhou, co okazało się wyzwaniem w środowisku, gdzie niewiele osób mówiło po angielsku. Nasza relacja kończy się w hostelu, gdzie planujemy spotkanie na Expo i dzielimy się wrażeniami z pierwszego dnia w Szanghaju.

Chiny – Shanghai – The Bund

By |2023-11-19T12:32:05+01:002010-09-17|Azja, Chiny, WYJAZDY|

Rozpoczynamy chińską przygodę! Z odrobiną uśmiechu i grymasów zostaliśmy wpuszczeni do Chińskiej krainy cudów. Metro, zawiozło nas do centrum, gdzie tłumy Chińczyków i neonowe światło sprawiły, że czuliśmy się jak w bajce. The Bund, to miejsce, gdzie każde oko zostaje olśnione milionami neonów i majestatycznym widokiem na Pudong. Wszędzie coś się działo, a chińska uliczna zabawa była niesamowita. Głód zaskoczył nas nagle, więc udaliśmy się na łowy kulinarne. YON HO uratował nas z tego głodowego pościgu, serwując nam smakowitą zupę z pulpecikami. Syci, z dumą wróciliśmy do hostelu, gotowi na kolejny dzień pełen chińskich cudów.

Lot do Chin

By |2023-10-21T13:55:13+01:002010-09-17|Azja, Chiny, WYJAZDY|

Wstęp - Lot do Chin Rozdział pierwszy w którym czytelnik poznaje osoby dramatu, drobne perypetie i przeboje związane z wylotem i ogólnie przelotem a także o tym, że w samolotach KLM’u człek się może najeść. - Czy ta taksówka wreszcie przyjedzie? – piekliła się Nina. – Przecież się spóźnimy! To niebywałe, nie możemy się spóźnić, nic nie wiemy, mamy tylko te drukowane bilety, nie wiemy jak droga na lotnisko, nie wiemy jak… - CICHO KOBIETO! – zagrzmiał Lipek. – Nie wyjechaliśmy jeszcze a Ty już siejesz panikę. Usiądź na tyłku i czekaj. - Ale… - Nie ma żadnego ALE. Siedź! Iwona grzebała w plecaku sprawdzając po raz [...]

Orcha – świątynie – Indie

By |2023-10-01T19:08:42+01:002008-10-05|Azja, Indie, WYJAZDY|

Wyjechaliśmy z Khajuraho w stronę Orchhy gdzieś koło 16 godziny. Sonu stwierdził, że jechać będziemy jakieś 2-3h. Miło i przyjemnie. Jedziemy, oglądamy zachód słońca. Dodatkowo oglądamy budowę czegoś jak silos czy coś… już na etapie budowy przypominał krzywą wierze w Pizie… Jedziemy. Jedziemy. Ciemno się robi wszędzie. Ruch spory, samochody, motory, rowery, piesi na drodze szerokości może z 4 metry. Oczywiście muzyka na full, dłoń na klakson i jedziemy przed siebie. Ciemno już od jakiegoś czasu… Nasz driver przegapił zjazd na Agrę i musi na drodze zawracać. To dopiero przeżycie. W tył, w przód, w tył… i tak z 5 minut. Nagle tylne koło spada z asfaltu. [...]

Khajuraho – świątynie z erotycznymi elementami

By |2023-10-03T12:21:55+01:002008-10-04|Azja, Indie, WYJAZDY|

Poranek W końcu Sonu wrócił i pojechaliśmy. Cały czas żałowaliśmy, że nie poszliśmy zobaczyć płonących stosów od strony lądu, ale cóż poradzić, czasu się nie rozciągnie. Może następnym razem. Droga była długa. I jakby ktoś chciał wiedzieć, nie była dobra. Była wąska, kręta i strasznie kiepsko oznakowana. Zaszło słońce i nastąpiły kompletne ciemności. Wsie i miasteczka przez które przejeżdżaliśmy w większości nie były oświetlone. Gdzieniegdzie paliły się małe ogienki. bardzo dziwne uczucie patrzeć, jak normalne życie, handel, toczą się w światłach reflektorów. Trochę po 23 przejechaliśmy Satnę, najbliższe miejsce gdziem można dojechać pociągiem. Jakbyśmy pociągami jechali, to właśnie z tego miejsca kombinowalibyśmy transport dalej. Ostatnie 80km zajęło [...]

Przejdź do góry