Nina zrobiła mi prezent na kolejne 18 urodziny. Zabrała mnie na weekend do Wenecji. Co więcej – załatwiła opiekę babcio-dziadkową do dzieci. W związku z tym zapakowaliśmy się w samolot i polecieliśmy zwiedzić Wenecję. Polecieliśmy w piątek i wróciliśmy w wieczorem w niedzielę.
Jak tylko dolecieliśmy na miejsce, wypakowaliśmy się i poszliśmy zwiedzać nocną Wenecję. I muszę przyznać, że o ile nie przepadam za miastami, to jednak to miasto ma w sobie to “coś”. Przynajmniej nocą. Dodatkowo byliśmy poza sezonem, w połowie listopada – i podobno było dużo mniej ludzi niż w sezonie wakacyjnym. Nie wiem gdzie oni wtedy się mieszczą, bo dla mnie i tak były wielkie tłumy.
Przed wyjazdem stworzyliśmy mapę miejsc, które chcemy zobaczyć. Dodatkowo na mapie zaznaczyliśmy miejsca, gdzie można tanio i smacznie zjeść (w Wenecji może z tym być problem – szczególnie z tym “tanio”). Dzięki temu, jak tylko zgłodnieliśmy, wiedzieliśmy gdzie blisko jest coś do wrzucenia na ząb.
Poniżej nasza mapka, może komuś się przyda.
W sumie pierwszej nocy zobaczyliśmy, przynajmniej z zewnątrz lub z daleka większość miejsc, które zobaczyć chcieliśmy. I napływaliśmy się tramwajami wodnymi do oporu.
Boczna uliczka w Wenecji Front weneckiego domostwa Jeden z kanałów Wenecji Jeden z kanałów Wenecji nocą
Okolice mostu Rialto nocą Chiesa del Santissimo Redentore Piazza San Marco Kościół San Giorgio Maggiore, Wenecja
Nastał dzień i od rana znów zwiedzaliśmy. Tym razem piechotą poszliśmy na plac św. Marka, potem w jego okolice i wróciliśmy do hotelu na samym początku wyspy.
W niedzielę zorientowaliśmy się, że mieliśmy wykupione bilety na wejście do Scala Contarini del Bovolo – na sobotę. Zaryzykowaliśmy i poszliśmy tam. Na szczęście ryzyko się opłaciło i bez problemu zostaliśmy wpuszczeni do środka.
Scala Contarini del Bovolo, klatka schodowa Scala Contarini del Bovolo, podwórko Scala Contarini del Bovolo, widok ze szczytu Scala Contarini del Bovolo
Tiramisu w delikatesach I Tre Mercanti Crostini w Enoteca Al Volto makaron w Venice Pasta Academy Pizza z Antico Forno Venezia
Wróciliśmy po 23 w niedzielę, zadowoleni, najedzeni z obolałymi nogami. Ale warto było.
No comment yet, add your voice below!