Po dotarciu do hotelu https://www.booking.com/hotel/jo/aqaba-adventure-divers-resort.pl.html zorientowaliśmy się, ze sprawdziliśmy wszystko tylko nie jego lokalizację. Był w miarę niedaleko do morza, ale aby cokolwiek zjeść, kupić itp. trzeba było podjechać ok. 15min do centrum Akaby. Za pokój 3 osobowy (3-letni Tomek gratis) zapłacilismy 64,26JOD.
Szybkie rozpakowanie, kąpielówki i myk do basenu (podobno ze względu na restrykcje czynny tylko do 18). Woda początkowo wydawała się chłodna, ale po chwili była cudownie orzeźwiająca.
Następny punkt programu to papu i sklep. Restaurację wybraliśmy na podstawie Trip Advisor – Khubza&Sene https://www.google.com/maps/place/Khubza+%26+Seneya,+An-Nahdah+St.+18,+Aqaba+77110,+Jordania/data=!4m2!3m1!1s0x150071633f8f3e07:0x4d8fd8655186305?utm_source=mstt_1&entry=gps
Było smacznie choć nieco restauracyjnie. Ja wzięłam pitę nadziewaną mięskiem a Adam jakieś kofty. Adama kawa po turecku z odrobiną cukru była pyszna. Razem z posiłkami dzieci (nuggetsy i frytki) zapłaciliśmy 18 JOD.
Oczywiście nie obeszło się bez lodów – udało mi się przekonać dzieciaki, że takie na gałki są najlepsze i trochę na migi, trochę po angielsku wybraliśmy po jednej gałce dla każdego – w sumie 4JOD. Jeszcze zakupy – woda oraz podstawowy ekwipunek turysty z dziećmi czyli chleb i dżem i ruszyliśmy w kierunku hotelu. Po drodze zrobiliśmy krótki przystanek nad Morzem Czerwonym – dzieci tradycyjnie wrzuciły do morza pół tony kamieni a my podelektowaliśmy się widokiem.
Po dniu pełnym wrażeń nikt nie miał problemów z zaśnięciem.
Dzień 2
Dzień drugi rozpoczął się od afery o basen. Udało się przekonać dzieci, ze dzień jeszcze się nie kończy i po zjedzeniu kanapki z dżemem (nie mówiłam, podstawa dla turysty z dziećmi?) wybraliśmy się do Tala Bay zobaczyć czy pływa yellow submarine. A konkretnie „pół-łódź podwodna” dzięki, której można obejrzeć rafę koralową Morza Czerwonego – https://neptune-submarine-boat.business.site/ Niestety okazało się, że mają przerwę techniczną i być może zaczyną pływać dopiero za kilka dni. To był już drugi raz kiedy poczuliśmy, że ruch turystyczny w Jordanii dopiero rusza – w hotelu byliśmy jedynymi gośćmi. Pani zapraszała nas następnym razem i opowiadała o planach obniżenia cen – dzieci do 6 lat za darmo, 6-16 lat 10 JOD a dorośli 15JOD. Jakby ktoś chciał sprawdzić można powoływać się na nas.
W związku z tym pojechaliśmy do Akaby na prawdziwe śniadanie – wybór knajpy również dzięki Trip Advisor – Alshinawi https://www.google.com/maps/place/Alshinawi+%D8%A7%D9%84%D8%B4%D9%86%D8%A7%D9%88%D9%8A%E2%80%AD/@29.5308851,35.0007529,17z/data=!3m1!4b1!4m5!3m4!1s0x15007159bcb6a24b:0xde1669d8352d79bd!8m2!3d29.5308851!4d35.0029416
Okazało się, że restauracja ta była po drugiej stronie placu, na którym dzień wcześniej jedliśmy obiadokolację. Mimo iż było pusto zdecydowaliśmy się usiąść. I to był dobry wybór – co prawda nie dogadaliśmy się w kwestii ilości jajecznicy ale wszystko było świeże (na naszych oczach pan przyniósł wytłaczankę jajek) i bardzo smaczne. Oprócz mojej szakszuki oraz Adama tureckiego chlebka z indykiem dostaliśmy świeżo upieczone pity.. Mniam! Za całą nasza czwórkę zapłaciliśmy 22JOD
Napasieni po nos wróciliśmy do hotelu na.. Oczywiście BASEN! No co tu pisać. Było super – gorące słońce i orzeźwiająca woda. Nie chciało się wychodzić. Po basenie dłuższa chwila relaksu i ni z tego, ni z owego okazało się, że już czas na kolację. Tym razem decyzja o wyborze miejsca była podyktowana oczami. Kilkukrotnie przejeżdżaliśmy koło miejsca, w którym ewidentnie sprzedawano kebab i które cieszyło się dużą popularnością https://www.google.com/maps/place/Turkish+Doner+%26+Shawarma+-+%D8%A7%D9%84%D8%AF%D9%88%D9%86%D8%B1+%D8%A7%D9%84%D8%AA%D8%B1%D9%83%D9%8A%E2%80%AD/@29.5311885,35.0010436,17z/data=!3m1!4b1!4m5!3m4!1s0x150071bba671888b:0x9fde1eb330246ef5!8m2!3d29.5311885!4d35.0032323
Ustaliliśmy, że bierzemy jedzenie na wynos i robimy sobie piknik nad Morzem Czerwonym. Czas oczekiwania na jedzenie + gość podjeżdżający teslą utwierdziły nas, że był to „najlepszy kebab w mieście”. Jednocześnie też i najtańszy nasz posiłek bo za dwie sharmy i jednego małego kebaba Adam zapłacił 4,60JOD
Zapakowaliśmy się w samochód i podjechaliśmy na akabską promenadę. No cóż.. Koło promenady to leżało ale zdążyłam już zapomnieć jak potrafią być brudne arabskie miejscówki. Co prawda zamoczyliśmy stopy w Morzu Czerwonym ale cały czas byłam pełna obaw, kiedy ktoś z nas nastąpi na jakieś szkło lub coś gorszego.
Na koniec zaliczyliśmy warzywniak – za wielkiego arbuza, 2 jabłka, 3 banany, 0,5kg moreli zapłaciliśmy 5,5JOD oraz sklep spożywczy i oczywiście lody!
Po powrocie do hotelu czekało nas przepakowanie i nastawienie budzika na 6 rano.