Historia „męskich wyjazdów” sięga czasów, kiedy Tomek miał niecałe 2 lata, a Krzysztof 4,5. Aby dać Ninie odpocząć od dwójki dzieci, postanowiłem zabrać Krzysia na wyjazd. Oczywiście wiele osób twierdziło „eeee facet nie da sobie rady z dzieckiem, bla bla bla”. Okazało się jednak, że obaj daliśmy sobie radę. I to na tyle dobrze, że wdrapaliśmy się na kilka szczytów górskich, w tym na Śnieżkę. W kolejnym roku, w wakacje, Krzyś już sam pytał, czy jedziemy na męski wyjazd. Tak zrodziła się tradycja „męskich wyjazdów”. Gdy Tomek miał prawie 3 lata, pojechaliśmy całą trójką na wyjazd… i od tej pory co rok pielęgnujemy taką tradycję.
Od czasu, kiedy Krzysztof rozpoczął edukację szkolną, powstał problem z zagospodarowaniem wakacji. Kraje któe nam się podobają w większości w ciągu wakacji mają kiepską pogodę – albo za zimno albo za ciepło. Stąd pojawił się pomysł, żeby w wakacje jeździć osobno, a wspólny rodzinny wyjazd poza wakacjami był.
Dzięki temu dzieci mają więcej wyjazdów, rodzice w miarę wyrabiają się z urlopami…
Od 2022 roku Nina pozazdrościła samotnych wyjazdów z dziećmi – zabrała chłopaków na I Mamowy wyjazd, na początek stacjonarny na Węgry. Oczywiście nie byłaby sobą, jakby ciut nie pojeździła i nie pozwiedzała.
W 2023 zdecydowała się już na pełnoprawną II Mamową wyprawę górską w Czechach.