Pociąg wjeżdża na stację. Zamyka się brama. Zapewne w 2 celach – jeden taki, że za bramą nagle robi się przejazd dla samochodów, a drugi, to chyba po to, żeby pociąg nie uciekł. Albo pasażerowie. Lipek, jakby nie był tak zmęczony, zapewne uciekłby nawet przez ten płot. Bidula. Iwona obiecywała mu raj, a przyjechał do piekła na ziemi. Ale dam mu już spokój, bo zły będzie i nie będzie chciał robić za korektora.
Adam też obiecywał raj. Natomiast nikt nie wspominał, że będzie tak gorąco ;) .
Ogólnie jest tak, jak się spodziewałem :p .
W każdym razie – pociąg przyjechał bez problemów, uwaliliśmy się bez problemów – i wbrew Lipka obawom nie jest tak źle, jak myślał (bo postanowiliśmy zaoszczędzić połowę ceny biletu i nie jechać pociągiem superekstra, tylko zwykłym, aczkolwiek klasą „bisnis” (która wygląda na skrzyżowanie naszej 2 z czymś co mogłoby być u nas klasą 3 – i tak wiem, nie mamy tego – ale moglibyśmy mieć). W pociągu okna otwierają się za pomocą pięści, są wentylatory na suficie, które można sobie rozbujać, żeby dyndając chłodziły – ale jednak otwarte okna są lepsze w tym. 8h w tym pociągu – to wyzwanie. Gorąco, parno, wygodnie średnio. Tuchtoni z racji mniejszych rozmiarów, potrafią zmieścić się pod siedzenie i tam kimać… my jesteśmy za dobrze odżywieni. Można sobie wynająć poduszkę, za 5000 (jakieś 1,6pln) i chodzi pan z WARS’u z panią która za niego nosi pieniądze. Jest głośno. I nie wiem, czy wspominałem, ale gorąco i parno. Jest dobrze, jest dobrze! Czasem warto się tak przejechać. Człowiek poznaje, jak bardzo jest kreatywny. Niewygodnie strasznie, więc kolejna pozycja i kolejna, a teraz nogi na oknie, a teraz jedna noga z oknem, a to nogi za oparciem… Czy wspominałem, że głośno? Dostałem takiej migreny, że myślałem, że jajko zniosę. Na szczęście żona dała mi batonika. Może gwiazdorzyłem? Dojechaliśmy do Dzogdzy i następne wieści będą w kolejnych newsach.
Zasadniczo Adam ujął wszystko, zapomniał tylko dodać, że było głośno, parno i gorąco. I nie do końca schludnie :]