Pięknie się zaczyna.

Z Polski udało się wylecieć, lecz do Amsterdamu nie możemy wlecieć. Mgła niestety uniemożliwia lądowanie. Zostaliśmy skierowani do Brukseli. Nigdy nie bylem w Brukseli, wiec nie jest źle ;P Właśnie $$$$ trafił nasz plan lotu. Mieliśmy dwie godziny na przesiadkę. Nadzieją jest to, ze skoro samoloty nie lądują, to tez nie startują. Tankujemy w Brukseli i mamy czekać na poprawę pogody w Amsterdamie. Około godziny. Ogólnie na słowa uznania zasluguje linia KLM. Papu dali, przekąskę dali… Mile panie cały czas biegały z napojami. Czekając na zatankowanie, tez biegały z zimnymi napojami. Po godzinie polecieliśmy do Amsterdamu.

Na miejscu zastaliśmy sodomę z gomora i jeszcze odrobine tragedii. Przez mgle, nie złapaliśmy samolotu do Delhi. kolejki, żeby przebookowac bilet były kosmiczne. Na domiar złego każdy pytany mówił co innego odnośnie dalszego postepowania. Po blisko trzech godzinach w kolejce, przyszła nasza kolej. Pani zabrała nasze bilety i bez słowa poklikała w klawiaturę. Klik, Klik, zmarszczenie brwi, klik, klik. Wstała i poszła sobie. wróciła po jakichś piętnastu minutach i ponownie zajęła się kliklikaniem. Bez słowa wydrukowała bilety, oddala i stwierdziła NEEEXT! WTF pytamy, bilety są na jutro dopiero i to nie na KLM a na Austrian Airlines. No, mamy jutro na 6.20 być na samolot. No ok, ale co my ze sobą mamy zrobić, dopiero 14h jest. Baba nie wie, nie interesuje jej to. Nie dostaniemy nic za opóźnienie,, gdyż wynikło z przyczyn niezależnych od przewoźnika. Dupa, nie uśmiecha nam się wydawać ponad 100 euro za hotel na kilka godzin, przejdziemy się zwiedzić Amsterdam, a potem prześpimy się na lotnisku.

O rany spore to lotnisko.

Z jednego końca na drugi idzie się 40 minut. Zjedliśmy sobie obiad i pojechaliśmy pociągiem z lotniska do centrum. Amsterdam jest baaaardzo ciekawym miastem.

Nie będę się rozpisywał, ale zakończyliśmy wycieczkę w coffe shopie :P.

O 23 dotarliśmy na lotnisko, przekonaliśmy, ze trzeba nas wpuścić, bo tam jest nasz hotel. Udaliśmy sie na koniec lotniska i położyliśmy się. W sumie w dniu wylotu nie spałem, ale nie bylem śpiący. Zresztą ktoś musiał dobytku pilnować, jak będą spali na leżankach. Tak zakończył się pierwszy dzień wycieczki. Zamiast w Delhi spędzamy go w Amsterdamie. Nawet zaczynamy się śmiać, ze z naszym udziałem kręcą film Terminal 2. Miała być przygoda to jest, nie ma co marudzić

Zostaw po sobie ślad