Dziś pragniemy podzielić się z Wami wspomnieniami z naszej ostatniej niezwykłej podróży do Turcji.
W skład naszej pięcioosobowej wyprawy wchodzą Adam, Nina, Krzyś, Tomek oraz Michał – brat Niny zwany szwagrem.
Nasza wyprawa rozpoczęła się od lotu z Warszawy do Stambułu.
Lot Warszawa – Stambuł: Początek Przygody
Standardowo, chwilę przed startem uścisnęliśmy sobie dłonie i zgodnie z rodzinnym zwyczajem zakrzyknęliśmy – “Ahoj Przygodo”
Lot z Warszawy do Stambułu przebiegł bezproblemowo, Zaskoczyło nas tylko lądowanie. Podchodziliśmy w poprzek pasa i dość późno i gwałtownie nastąpiło odejście na kolejne podejście do lądowania. Oglądaliśmy jednak dzięki temu dużo więcej widoków wybrzeża oraz statków czekających na przejście przez cieśninę Bosfor.
Na lotnisku spędziliśmy kilka godzin, przed lotem do Ankary. Zjedliśmy nasze zapasy, znaleźliśmy źródło wody i ogólnie odpoczywaliśmy w oczekiwaniu na nowe przygody. W końcu nadszedł czas i wsiedliśmy do samolotu do Ankary.
Nocny lot do Ankary
Następny etap naszej podróży to lot nocny do Ankary. Pomimo zmęczenia, nie mogliśmy się doczekać, aby zobaczyć, co jeszcze nas czeka w Turcji. Startowaliśmy już po zmierzchu więc udało nam się zobaczyć fragment oświetlonego wieczornego Stambułu wraz z Bosforem.
Brak bagaży na lotnisku w Ankarze: Niespodzianka Po Przylocie
Po wylądowaniu w Ankarze zostaliśmy skierowani w inną stronę niż reszta pasażerów. Doszliśmy do taśmy z bagażami, gdzie po dłuższej chwili oczekiwania nie zastaliśmy naszych bagaży. zostaliśmy zaskoczeni informacją, że nasze bagaże zaginęły. To był pierwszy moment, w którym nasza determinacja była wystawiana na próbę. Było już grubo po 23, byliśmy zmęczeni a pracownicy lotniska niespecjalnie współpracujący. W sumie chyba też mający problemy z angielskim. Najciekawszym pomysłem obsługi było, żebyśmy wybrali sobie jakiś bagaż z tego co stoi pod okienkiem… W końcu po dłuższym czasie udało nam się ustalić, że zostaliśmy wysłani do odbioru bagaży z lotów międzynarodowych, kiedy przylecieliśmy lotem lokalnym. Trochę dziwne tłumaczenie, skoro nad taśmą wyświetlał się nasz lot Stambuł – Ankara… Ale cóż – co poradzić… To była chwila, w której na własnej skórze doświadczyliśmy, że podróżowanie to także umiejętność radzenia sobie w nieplanowanych sytuacjach. jak się okazało dopiero pierwsza.
Wypożyczenie auta: Nieoczekiwane problemy
Mieliśmy zarezerwowane auto w Rentalcars. Wybraliśmy Ford Tourneo lub podobny. Niestety, ze słów przedstawiciela wypożyczalni Alamo wynikało, że jest to samochód ciężarowy zamiast pojazdu osobowego. Oczywiście, jechać można było na prawie jazdy kategorii B, ale były ograniczenia prędkości na autostradzie oraz co ciekawe, było to auto 4 miejscowe (rezerwacja na auto 5 miejscowe) . Kontakt z Rentalcars okazał się dodatkowym elementem naszej przygody. Wymiana samochodu była wyzwaniem, ale w końcu udało się nam zdobyć Hyundaia Bayona, którym mogliśmy kontynuować naszą podróż. Niestety wygenerowało to dodatkowe koszty, lecz około północy stwierdziliśmy, że nasze nerwy nie są warte awantur i walki o pieniądze. Z plusów, to Hyundai był w automacie, co jest jednak dużą wygodą.
Nocleg w hotelu Dr Aslan Apart Hotel: Czas na Odpoczynek
Na koniec dnia dotarliśmy do hotelu Dr Aslan Apart Hotel. To byłaby chwila, w której mogliśmy opaść w łóżka i zastanowić się nad tym, co przyniesie nam kolejny dzień. Jednak najpierw trzeba było się do niego dostać. Hotel okazał się jednak zamknięty. Dzwoniliśmy domofonem, dzwoniliśmy telefonem. Nic. Po chwili zainteresował się nami (w środku nocy) pan pod “mocnym wpływem” – usiłował wejść do budynku – jednak nie wyszło mu to i zmył się jak niepyszny. W końcu udało nam dodzwonić się do właściciela który po 10 minutach przyjechał. Pokój z salonem okazały się istnieć, szału nie było, ale też nie było dramatu. Nie mieliśmy tu mieszkać, mieliśmy tylko przenocować i jechać rano dalej. Chwilę po 1 w nocy wszyscy już smacznie spali.