Na parkingu czekał na nas gorący samochód. Pożegnanie z Odehem i ruszyliśmy w stronę Petry. Po drodze tankowaliśmy – cena paliwa nie zmieniła się 0,79JOD/l.
Nocleg rezerwowaliśmy jak zwykle za pomocą Booking – http://www.booking.com/Share-4EjdtD Tym razem przekonała nas lokalizacja – rzut beretem od Petry, no i oczywiście basen! Po chwili odpoczynku poszliśmy go przetestować. Czekała nas niespodzianka w postaci leżaków i ręczników oraz basen cały głęboki na 1,70m . Na szczęście były też dwa koła ratunkowe. Widok z basenu jest na wejście do Petry.
Po kąpieli udaliśmy się na obiad, część polecanych knajp była jeszcze nieczynna więc zdecydowaliśmy się na https://www.google.pl/maps/place/Beit+Al-Barakah+restaurant/@30.3218341,35.4801057,16z/data=!4m6!3m5!1s0x1501692d6fbc9643:0x9c1febccb59d961d!8m2!3d30.3218341!4d35.4801057!15sCgtSZXN0YXVyYWNqZVoNIgtyZXN0YXVyYWNqZZIBCnJlc3RhdXJhbnQ?shorturl=1
Jedzenie było smaczne a porcje bardzo dużo więc jeśli kiedyś udacie się naszymi śladami to porcje obiadowe zamawiające 1 na 2 osoby. Podobnie przepyszne lemoniady – standardowa porcja to 0,5l. Za obiad zapłaciliśmy 30JOD – sharmy dzieci zabraliśmy ze sobą.
Na dzień dzisiejszy mieliśmy przewidziane tylko zwiedzanie Małej Petry i tam też udaliśmy się. Kilku Jordańczyków zaproponowało nas usługi przewodnika, ale raczej nienachalnie. Sama atrakcja nie robi wielkiego wrażenia ale można powspinać się gdzieniegdzie oraz oczywiście poszukać kryjówek Lorenza. Jeśli będzie tam jechać ubierzcie kryte buty – podobnie jak na pustyni sprawdzą się lepiej niż dowolne sandały.
Wracając chcieliśmy zajechać do zamku krzyżackiego ale okazało się, że zjazd to raczej dla samochodu 4×4 a oprócz tego stoi tablica z informacją, że powinniśmy mieć specjalne pozwolenie, żeby tam wejść. Z daleka atrakcja nie wyglądała na tyle zachęcająco, żeby pchać się tam więc odpuściliśmy.