Zanim rozpoczęliśmy naszą przygodę z Alantayą, mieliśmy jeszcze kilka godzin wolnego czasu do zagospodarowania. Postanowiliśmy więc nie tracić czasu i wybrać się na małą wycieczkę do Parku Przyrody Wodospadu Kurşunlu, który znajduje się zaledwie 19 km od centrum miasta. To było jak rzut beretem, tylko że nie mieliśmy beretów. A może i dobrze, bo park był pełen ludzi i pewnie byśmy ich nie znaleźli… Na szczęście udało nam się znaleźć wolne miejsce na parkingu tuż przy wejściu. Po wejściu i przetuptaniu za tłumem jakichś 400 metrów zobaczyliśmy pierwszą atrakcję – stary młyn wodny, który wyglądał jak z bajki. Ale to nie był koniec naszych niespodzianek. Okazało się, że park kryje w sobie nie tylko wodospad Kurşunlu, ale cały system mniejszych i większych kaskad, które tworzą siedem pięknych jeziorek. Zeszliśmy do największego z nich i byliśmy zachwyceni. Woda spadała z wysokości 18 metrów i tworzyła mgiełkę, która delikatnie chłodziła nasze twarze. Zauważyliśmy, że można przejść za wodospad i zobaczyć go od drugiej strony. Nie trzeba było długo namawiać dzieci, które natychmiast pobiegły tam. Czuliśmy się jak odkrywcy tajemniczej jaskini. Tylko nie było jaskini, albo była, ale dobrze ukryta. Ze skarbami…
Zrobiliśmy mnóstwo zdjęć – miejsce było naprawdę magiczne. Kolory jezior zmieniały się od zieleni po błękit, a wokół rosły egzotyczne rośliny. W dalszej części parku podziwialiśmy skalne formacje, kolorowy mostek i liany, po których dzieci próbowały się huśtać.