Jedzenie w Chiang Mai

Na wejściu do hotelu spotykamy Iwonę i Monikę wracające z lekcji gotowania, Grześka, którego zadaniem była konsumpcja przygotowanych przez dziewczyny potraw oraz Bartka, który zaliczył 3 godzinny kurs tajskiegomasażu. W tym miejscu bardzo chciałabym podziękować Grześkowi, który mimo iż nie był uczestnikiem kursu gotowania to dostał fajną książeczkę z przepisami i oddał mi ją. Wielkie dzięki! Umawiamy się za 2 godziny wpolecanej przez nich knajpce Cooking Love. Odbieramy pranie, którego uzbierało się aż 3kg (40thb/1kg). Lipki idą nadrobić zwiedzanie Chiang Mai a my i Monika z Bartkiem idziemy poleżakować na godzinę za następnie wdrodze do restauracji zahaczyć o targ i kupić przyprawy.
Wybieranie przypraw trwa na tyle długo, że Bartek kupuje sobie podkoszulkę a Krzyś prawie demoluje słupki drogowe.

Kolacja
Po dotarciu do knajpy okazuje się, że jest chwilowo zamknięta ponieważ mają problem z toaletą. Siadamy na krawężniku. Prawdopodobnie na widok dziecka miękną i zapraszają nas do środka. Mimo naszego 15 minutowegospóźnienia Lipki docierają po kolejnych 15 min. Zamawiamy shake’i i dania, które pojawiają się w losowej kolejności. Niestety pad thai jest za ostry dla Krzysia więc zamawiamy peanut cashoew, który niestety mu niesmakuje. Ponieważ czekanie na rachunek przedłuża się Adam z Krzysiem ruszają w stronę hotelu. Ida na tyle szybko, ze byłam przekonana, że wzięli tuk tuka. W drodze powrotnej dziewczyny zostają dokupić przypraw a ja zGrześkiem i Bartkiem wracamy do hotelu.

Podczas usypiania Krzysia zasypiam już nie chce mi wstać. Adam schodzi na dół pogadać z towarzystwem i zgrać zdjęcia. Wraca do pokoju około północy.

Zostaw po sobie ślad