2023 Turcja2024-04-28T15:02:23+01:00
Countries
3004, 2023

Alanya – Jaskinia Dim [TURCJA2023]

Jaskinia Dim

Zanim dotarliśmy do Jaskini Dim, musieliśmy pokonać drogę wąskimi dróżkami. Było to dość stresujące dla moich pasażerów, bo co chwilę mijały nas inne jeepy z turystami, którzy wyglądali na bardzo podekscytowanych myślą o zobaczeniu kanionu Sapadere. Na szczęście, przy jaskini Dim nie było tłoku i znaleźliśmy miejsce parkingowe bez problemu. Zostawiliśmy samochód i ruszyliśmy w górę, bo jak to zwykle bywa, wejście do jaskini znajdowało się na szczycie wzgórza. Nie wiem, czy to jakaś zasada, że jaskinie muszą być na górze, ale może to ma swój sens, bo potem łatwiej się schodzi. Jaskinia była bardzo ładna i nowoczesna, z metalowymi podestami i oświetleniem. Ktoś wpadł na genialny pomysł, żeby oświetlić jaskinię na kolor krwi. Pewnie chciał nadać jej tajemniczego klimatu, ale dla mnie to raczej wyglądało jak scena z filmu o seryjnym mordercy. Nie dałem się jednak zniechęcić i postanowiłem podziwiać cuda natury, które ukrywały się w podziemiach. Jaskinia była naprawdę piękna i imponująca, z różnymi kształtami i fakturami skał. Szkoda tylko, że była tak krótka, że zanim się obejrzałem, byliśmy już na wyjściu. Nie przeszkadzało nam to jednak w zwiedzaniu i podziwianiu niesamowitych form skalnych. Jaskinia nie była zbyt długa, więc szybko dotarliśmy do końca. Tam Nina z dziećmi postanowili zrobić sobie sesję zdjęciową, bo przecież nie można wrócić z wakacji bez pamiątkowych fotek. Wyszliśmy z jaskini, zeszliśmy do auta i wróciliśmy do miasta na obiad.

3004, 2023

Alanya wieczorny Plażing [TURCJA2023]

Obiad

Zrobiłem sobie mały żarcik i zaproponowałem rodzinie, że na obiad zjemy pide. Dawno nie jedliśmy pid. Wczoraj? Wszyscy się zgodzili, bo co innego można jeść w Turcji? Poza kebabem oczywiście… A przynajmniej co innego zje najmłodszy. No właśnie. Pojechaliśmy więc do Lokma Pide Salonu, gdzie czekały na nas pyszne placki z różnymi nadzieniami. Nie wiem, co tam dają do ciasta, ale jest tak chrupiące i miękkie zarazem, że aż się chce jeść więcej. Do tego jeszcze ajran, czyli jogurt z wodą i solą.

Plażing

Po obiedzie wróciliśmy do hotelu i poszliśmy na plażę Kleopatry. Słońce już się chyliło ku zachodowi, ale to nie przeszkodziło dzieciom w zabawie w piasku. Morze było jeszcze zimne, więc nikt nie ryzykował kąpieli. Dzieci zbudowały zamek z fosą i wieżami, a ja wykorzystałem okazję, żeby polatać dronem i nagrać trochę ujęć. Nagle dzieci znalazły na plaży kokosa i postanowiły uczynić go królem zamku. Bawiły się nim jak szalone, rzucając go do siebie i odbijając od piasku. Zanim ktoś dostał kokosem w głowę, zabraliśmy je do hotelu.

105, 2023

Zamek w Alanya [TURCJA2023]

Zaraz po śniadaniu, które składało się z trzech kromek chleba i jednego sera, wrzuciliśmy nasze walizki do bagażnika i ruszyliśmy na podbój Turcji. Ale nie tak od razu! Przecież nie mogliśmy opuścić Alanyi bez zobaczenia jej największej atrakcji – Zamku w Alanii. To seldżucka twierdza z XIII wieku, która leży na skalistym cyplu otoczonym z trzech stron przez morze. Nie wiem, jak oni to zbudowali, ale musieli mieć niezłą kondycję. Nie chciałbym tam wchodzić piechotą. A tym bardziej atakować twierdzy z wody czy lądu. Droga była kręta i wąska. Na szczyt dotarliśmy cało i zdrowo. A może nawet lepiej niż zdrowo, bo okazało się, że byliśmy pierwsi na miejscu. Nie było ani żywej duszy, tylko my i ten olbrzymi zamek. Zaparkowaliśmy nasze auto tak blisko bramy, że prawie ją zahaczyliśmy. Wysiedliśmy i poczuliśmy się jak królowie. Widok był niesamowity. Z góry widzieliśmy całą Alanyę, jej plaże, port i i całe miasto. A do tego morze błyszczało się w słońcu. Nie mogliśmy się napatrzeć. Postanowiliśmy zwiedzić każdy zakątek zamku, zanim przyjdą tłumy turystów. Wchodziliśmy do meczetu, kaplicy, stoczni i Czerwonej Wieży – symbolu miasta. Dowiedzieliśmy się też trochę o historii zamku i jego budowniczym – sułtanie Alaeddinie Keykubadzie. Zamek ma 6,5 km długości murów obronnych i jest jednym z najlepiej zachowanych zabytków seldżuckich w Turcji. Na terenie zamku znajdują się też inne ciekawe budowle, takie jak Tophane (arsenał), Grobowiec Akşebe (meczet i mauzoleum) i Łaźnia Seldżucka (hamam). Zamek był nie tylko fortecą militarną, ale też centrum kulturalnym i handlowym dla całego regionu.

105, 2023

Park Przyrody Wodospadu Kurşunlu Alantaya [TURCJA2023]

Zanim rozpoczęliśmy naszą przygodę z Alantayą, mieliśmy jeszcze kilka godzin wolnego czasu do zagospodarowania. Postanowiliśmy więc nie tracić czasu i wybrać się na małą wycieczkę do Parku Przyrody Wodospadu Kurşunlu, który znajduje się zaledwie 19 km od centrum miasta. To było jak rzut beretem, tylko że nie mieliśmy beretów. A może i dobrze, bo park był pełen ludzi i pewnie byśmy ich nie znaleźli… Na szczęście udało nam się znaleźć wolne miejsce na parkingu tuż przy wejściu. Po wejściu i przetuptaniu za tłumem jakichś 400 metrów zobaczyliśmy pierwszą atrakcję – stary młyn wodny, który wyglądał jak z bajki. Ale to nie był koniec naszych niespodzianek. Okazało się, że park kryje w sobie nie tylko wodospad Kurşunlu, ale cały system mniejszych i większych kaskad, które tworzą siedem pięknych jeziorek. Zeszliśmy do największego z nich i byliśmy zachwyceni. Woda spadała z wysokości 18 metrów i tworzyła mgiełkę, która delikatnie chłodziła nasze twarze. Zauważyliśmy, że można przejść za wodospad i zobaczyć go od drugiej strony. Nie trzeba było długo namawiać dzieci, które natychmiast pobiegły tam. Czuliśmy się jak odkrywcy tajemniczej jaskini. Tylko nie było jaskini, albo była, ale dobrze ukryta. Ze skarbami…

Zrobiliśmy mnóstwo zdjęć – miejsce było naprawdę magiczne. Kolory jezior zmieniały się od zieleni po błękit, a wokół rosły egzotyczne rośliny. W dalszej części parku podziwialiśmy skalne formacje, kolorowy mostek i liany, po których dzieci próbowały się huśtać.

205, 2023

Dzień wolny Antalya [TURCJA2023]

Dziś w planach miał być rafting. Zamiast szaleć na pontonie po rwącej rzece, postanowiliśmy zaszaleć na kanapie po rwącej sieci. Nie było to w naszych planach, ale zmęczenie zwyciężyło i zrezygnowaliśmy z raftingu na rzecz surfingu – internetowego, oczywiście. Nie odrywaliśmy wzroku od ekranów naszych tabletów, telefonów i książek, pochłaniając treści z różnych źródeł. Nawet na obiad nie mieliśmy ochoty gotować, więc pojechaliśmy do restauracji i zamówiliśmy sobie aromatyczne kebaby z sosem czosnkowym i sałatką. Po obiedzie wróciliśmy do naszej kanapowej przygody, ciesząc się z tego, że mamy taki dzień lenistwa. Wiedzieliśmy, że jutro znów czeka nas akcja, więc korzystaliśmy z każdej chwili relaksu.

Przejdź do góry